Pozegnanie ze straza.

Cytujac klasyka polskiego rocka „Trzeba wiedziec kiedy ze sceny zejsc niepokonanym”

Podjecie decyzji o ostatecznym odejsciu ze strazy zajelo mi ponad rok. Na decyzje ta zlozylo sie wiele spraw…opisze je dokladnie ponizej. Dwoma najwazniejszymi czynnikami byla rodzina i obecna praca. W tej chwili chce poswiecic wiecej czasu rodzinie…nie chce aby dorastanie moich corek ucieklo mi gdzies przez palce, chce spedzic wiecej wolnego czasu z zona i dziecmi, chce tez powrocic do swoich dawnych zainteresowan. Drugim czynnikiem jest moja obecna praca zawodowa….sluzba w biurze szeryfa wymaga sporego zaangazowania, ciagle treningi i szkolenia….chce byc dobry w tym co robie a to wymaga posiwecenia. Sluzba w strazy powodowala ze za bardzo rozmienialem sie na drobne.

Niestety z przykroscia musze przyznac ze atmosfera w departamencie tez sie mocno popsula w ciagu ostatnich kilku lat i mialo to wplyw na moje odejsce. Ochotnicy sa czesto traktowani jak drugie kolo u wozu. Departament boryka sie z problemami budzetowymi i przeklada sie to na wynagrodzenia zawodowcow. A to niestety powoduje ze wielu doswiadczonych strazakow odchodzi do dystryktow ktore znacznie lepiej placa. Starazcy ci to najczesciej ludzie ktorzy sluzbe zaczeli wiele lat temu…czesto jako ochotnicy…wiedzieli jak wyglada podejscie ochotnikow do tej sluzby, wiedzieli jak duzo poswiecenia wymaga sluzba ochotnikow. W ich miejsce przychodza mlodzi ludzie…prosto po szkole medycznej…z zerowym doswiadczeniem w strazy. Niestety czesto mysla ze skoro sa zawodowymi strazakami to pozjadali wszelkie rozumy i stawiaja sie ponad ochotnikami. Prawda jest taka ze wielu z tych ochotnikow gasilo pozary i ratowalo ludzi gdy ci mlodzi wspinali sie na dywan po drabinie. Niestety ci mlodzi maja prawo glosu w zwiazkach zawodowych…a te maja spora wladze w dystrykcie. Zwiazki w ciagu ostatnich dwoch lat zaproponowaly i wprowadzily w zycie klika nowych zasad. Gwozdziem do trumny stosunkow miedzy zawodowcami a ochotnikami byla decyzja aby ochotnicy byli uzywani jedynie jako wsparcie-pomoc i nie mieli prawa brac bezposredniego udzialu w dzialaniach gasniczych i innych niebezpiecznych wezwaniach. Zostalismy zdegradowani do roli chlopcow podajacych sprzet. Na szczescie ta decyzja po naszych protestach zostala dosc szybko zmieniona. Ale mimo to podczas akcji ochotnicy nie sa juz w pierwszej lini…dowodcy wola dluzej przetrzymac rote zawodowcow niz wyslac do akcji wypoczeta rote ochotnikow i narazac sie tym zwiazkom zawodowym. A co ciekawe czesto ci ochotnicy maja znacznie wieksze doswiadczenie bojowe i o setki godzin szkolenia wiecej niz nowi zawodowcy. To wszystko wplynelo na ilosc ochotnikow ktorzy odpowiadaja na wezwania. Nie oszukujmy sie….jesli zrywam sie z lozka w srodku nocy lub gdy zostawiam rodzine w polowie obiadu to poza checia pomocy innym spore znaczenie ma to ze bede mial szanse brac bezposredni udzial w akcji. Nie mowie tu bron boze ze podczas kazdej akcji musze byc w pierwszej rocie atakujacej pozar ale fajnie jest miec mozliwosc zastosowania w realnej akcji tego co tak czesto cwiczymy. Pamietam dni gdy po przyjezdzie do pozaru dowodcy bez problemu wysylali nas na dachy w celu wentylacji – w koncu bylismy zaloga Truck a wentylcja, RIT i przeszukiwanie pomieszczen to wlasnie sa podstawowe zadania truckersow podczas pozaru. Pamietam jak dowodcy bez mrugniecia okiem wysylali nas do wnetrza plonacego budynku, jak tworzone byly roty mieszane z zawodowcow i ochotnikow bo wszyscy znalismy swoje mozliwosci, polegalismy na sobie i mielismy do siebie szacunek i zaufanie. Normalna sprawa podczas akcji medycznych bylo to ze zakladalem dojscia dozylne, podawalem lekarstwa i w zasadzie bez slow rozumialem sie z zawodowcami. Nieststy to wszystko odeszlo. Podczas kilku ostatnich wezwan medycznych do ktorych wyjechalem nowi zawodowcy wysylali mnie po cos do karetki i probowali wyjasnic jak ta potrzebna rzecz czy torba wyglada i gdzie sie znajduje…mimo ze ja tych rzeczy uzywalem gdy oni dopiero zaczynali szkole medyczna. Moze gdyby zawodowcy nie oddzielali sie od nas podczas treningow, gdyby nadal trenowali z nami jako jedna grupa wiedzieli mi ze znamy sie na rzeczy. Niestety ta wspolpraca gdzies zniknela…mimo ze byly proby ratowania atmosfery zarowno ze strony ochotnikow jak i starszej czesci zawodowcow. Nowi podchodza do nas na zasadzie ze „kradniemy” im swoja darmowa sluzba mozliwosc nadgodzin. To wszystko spowodwalo to ze ja i wielu innych ochotnikow powoli zaczelo odpuszczac wezwania a nowi ochotnicy nie garneli sie do sluzby. Gdy zaczynalem przygode ze straza w dystrykcie bylo prawie 200 ochotnikow….w tej chwili jest okolo 30.

Oczywscie te negatywne rzeczy nie wplynely na moja ogolna ocene okresu ktory spedzilem w strazy. To dzieki temu ze zostalem strazakiem  jestem obecnie tu gdzie jestem w moim zycu zawodowym. W strazy wiele sie nauczylem. Straz pokazala mi ze emigrant z Polski z dosc mocnym akcentem moze dzialac ramie w ramie z rodowitymi amerykanami. Ze da sie zrozumiec to co inni mowia podczas akcji przez radio i oni tez mnie rozumieja. W strazy nabylem sporo pewnosci siebie, przeszedlem specjalistyczne szkolenia ktore teraz pomogaja mi w obecnej sluzbie. I chyba najwazniejsza rzec….zdobylem wielu nowych przyjaciol na cale zycie.

Oczywiscie bez strazy nie bylo by tez tego bloga ani fanpagea na FB….a bez tego nie bylo by nowych znajomosci, przyjazni i wielu ciekawych mozliwosci wspolpracy.

Mam nadzieje ze dosc jasno wytlumaczylem powody mojej decyzji.

Ostatni rzut okiem na moja szafke w jednostce:

 

 

Ostatnia fotka mojej kurtki:

 

 

Czas zdjac naszywke z nazwiskiem:

 

 

Czesc pamiatek ktore trafia w ramke i zawisna na sciane:

 

 

Przyznam sie bez bicia….gdy czyscilem szafke, wyciagalem sprzet z kieszni ubrania ochronnego, odpinalem naszywki i rozmawialem z chlopakami o wspolnych akcjach, przygodach i powodach odejscia to w oczach krecily mi sie lzy……fajne bylo to ze wszyscy doskonale rozumieli moja decyzje…wparcie do samego konca!

 

Obiecalem ekipie ze pozostane tzw social member….czyli honorowym czlonkiem departametu i bede pojawial sie na spotkaniach swiatecznych itp.

 

 

3 komentarze

  1. Bardzo przykro słucha się o tej kiepskiej atmosferze w różnych strukturach mundurowych czy to w USA czy to w Polsce.. U nas z tego co czytam i słucham szczególnie widać i czuć ten „beton”, a to jedyna rzecz która mnie martwi, ponieważ w przyszłym roku, po ukończeniu szkoły planuje dostać się do Policji. Szkoda, że ludzie którzy mają tak wymagającą pracę, poświęcają czas zdrowie i życie, musza się jeszcze borykać z takimi problemami. Życzę dużo wytrwałości i dziękuje za świetnego bloga, pozdrawiam!

    Polubienie

  2. Powoli sam też moje OSP pozostawiam, na razie trochę udaję, ale i tak mnie w remizie nie ma.
    W pełni rozumiem ten smutek, to ogromny zaszczyt być strażakiem.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s