Ponizszy tekst powstawal w mojej glowie przez ostatnich kilka dni. Jest on podsumowaniem moich przemyslen i rozmow z partnerami w departamencie. Glowna iskra zapalna do powstania tego tekstu bylo to co zrobil…a wlaciwie czego nie zrobil funkcjonariusz departamentu szeryfa w Parkland na Florydzie podczas niedawnej strzelaniny w szkole. Jak zapewne wiecie funkcjonariusz mimo ze byl na terenie szkoly nie zareagowal na strzaly i nie podjal interwencji przeciwko zamachowcowi. Jeszcze kila lat temu powszechne bylo czekanie na przyjazd wiekszych srodkow, SWATu, negociatorow itp. Obecnie wiekszosc departamentow w USA przyjelo taktyke natychmiastowej reakcji. Nalezy wejsc do budynku nawet gdy nie ma sie na miejscu wsparcia.
W USA funkcjonariusze od pierwszego dnia sluzby maja wbijane do glow rozne zasady….najwazniejsza z nich jest „Officer Safety” czyli bezpieczenstwo funkcjonariusza. Podczas sluzby bezpieczenstwo funkcjonariusza zawsze powinno byc na pierwszym miejscu. Podam wam przyklad jak mocny nacisk jest kladziony na bezpieczenstwo oficera. Podczas mojej pierwszej akademii policyjnej po szesciu tygodniach treningow mielismy egzamin ktory skladal sie ze scenariuszy dotyczacych przemocy domowej. Dzialalismy w parach. W jednym ze scenariuszy wyprowadzilem zakuta w kajdanki podejrzana za rog korytarza i stracilem kontakt wzrokowy ze swoim partnerem na okolo 5 sekund. Sytuacja byla opanowana, nie bylo zadnego zagrozenia dla mnie ani dla mojego partnera. Mimo to te 5 sekund przyplacilem wydaleniem z akademi….zlamalem zasade Office Safety. Jak widac bezpieczenstwo funkcjonariusza jest traktowane priorytetowo i bardzo powaznie. Tyle tytulem wstepu.
Wszedzie na swiecie sa bandyci, zli ludzie chcacy w jakis sposob zrobic krzywde innym. Gdyby ich nie bylo, nie byloby potrzeby egzystencji strozow prawa. Nie zakladalibysmy mundurow, kamizelek kuloodpornych. Nie nosilibysmy broni.
Bezpieczenstwo funkcjonariusza i wszyskie zasady wbijane do glowy nowych gliniarzy od poczatku ich sluzby jest wazne. Te wszystkie zasady wyrabiaja nam nawyki ktore pozwalaja przezyc, calo i zdrowo wrocic do domu po kazdej sluzbie.
Podswiadomie chyba kazdy funkconariusz…..a z rozmow z partnerami wynika ze kazdy z ktorym rozmawialem…zdaje sobie sprawe ze istnieja sytuacje gdzie Officer Safety nie bedzie priorytetem. I gdyby nadszedl taki dzien wezlibysmy samotnie do tego budynku zeby stawic czola zlu. Jestesmy przyslowiowymi psami pasterskimi bez ktorych wilk moze swobodnie mordowac owieczki. Tylko nasze kly moga powsztrzymac zlo.
Funkcjonariusz podczas ostatniej strzelaniny na Florydzie nie wszedl do szkoly, nie podjal dzialan, nie podjal wyzwania. Mimo wszechobecnych zasad bezpieczenstwa oficera powinnismy dzialac zgodnie z przysiega ktora zlozylismy. Jesli wejscie do budynku w ktorym ktos morduje niewinne osoby nie jest czyms co byl bys w stanie zrobic to ta robota nie jest dla ciebie. Mocne slowa…wiem. Ale taka jest prawda…jest wiele innych zawodow w ktorych nie trzeba podejmowac tego typu decyzji i to jeden z tych zawodow nalezalo by wybrac. Funkcjonariusz z Florydybyc moze nigdy nie zadal sobie pytania „co by bylo gdyby” i podjal prace w zawodzie w ktorym pracowac nie powinien. Moze za malo czasu poswiecal na treningi i gdy przyszlo co do czego nie czul sie na silach aby podjac interwencje. Byc moze byl wypalony praca. Niestety przekonal sie o tym wszystkim dopiero w sytuacji kryzysowej. Natychmiast przylgnela do niego latka tchorza. W tej samej sytuacji dwoch nieuzbrojonych nauczycieli wbiego do szkoly by zareagowac a on nie byl w stanei podjac dzialan. Moim zdaniem zwyczajnie nie nadawal sie do tej pracy i na szczescie juz zrezygnowal z pozycji stroza prawa. Tak wiem…byc moze funkcjonariusz po samotnym wejsciu dostal by kulke i to byl by koniec a mordowanie niewinnych trwalo by nadal. Po to jednak cwiczymy zeby byc lepszymi od napadajacych, zeby lepiej reagowac na stres, lepiej strzelac, lepiej sie poruszac itp. Statystyki wyraznie mowia ze gdy dochodzi do konfrontacji atakujacego ze sluzbami mundurowymi ten pierwszy najczesciej popelnia samobojstwo, ucieka badz natychmiast sie poddaje. Zwyczajnie wie ze jestesmy lepsi od niego i nie ma szans. Nie da sie ukryc ze strzelaniny tego typu praktycznie zawsze niosa za soba ofiary….ale naszym zadaniem jest ograniczenie ich liczby.
Te wszystkie piekne slowa tak naprawde sprowadzaja sie do bardzo podstawowych dzialan. Do przygotowania, do treningu. Po pierwsze trzeba byc gotowym mentalnie, przeciwdzialac wypaleniu w pracy. Moze to mocno zabrzmi ale trzeba tez byc gotowym psychicznie na oddanie strzalow do drugiego czlowieka. Nalezy dbac o sprawnosc fizyczna, znac swoj sprzet i potrafic doskonale go uzyc. Trzeba duzo trenowac…zarowno na strzelnicy, na silowni jak i podczas cwiczen scenariuszowych. Nie bede tu pisal o rzeczach tak podstawowych jak trening na strzelnicy czy silowni ale na przyklad w naszym departamencie wszyscy mamy klucze i mapy do wszystkich publicznych budynkow w hrabstwie. Cwiczymy w tych budynkach. Omawiamy nawet tak niewielkie sprawy jak dojazd do budynku.
Wiekszosc z nas nigdy podczas kariery nie bedzie musiala stanac twarza w twarz z taka sytuacja…ale trzeba byc przygotowanym na najgorsze. Ciezko i sumiennie trenowac, byc zmotywowanym i gotowym do podjecia wyzwania….to my jestesmy cienka niebieska linia oddzielajaca dobro od zla!
Do moich niebieskich braci…..Jestescie gotowi???? Jesli nie to do roboty!!!
Nie jestem policjantem – ba nawet broni (ostrej) w rękach nie trzymałem (ale chce się ubiegać o pozwolenie). Jak na moje to wejście do takiego budynku powinno być obowiązkiem aby chronić obywateli (po to jest policja), ale wiadomo tworzy się blokada psychiczna. Nie wiemy gdzie dokładnie znajduje się napastnik i przez przypadek może znaleźć się tam gdzie się go nie spodziewamy (np na plecach). Niestety ta praca posiada takie ryzyko i według mnie jak ktoś nie ryzykuje w takiej sytuacji to powinnien iść pracować do np. piekarni (najwyżej spali chleb i nic się nie stanie). Tylko tutaj znowu pojawia się opisane w artykule Officer Safety. To jest tak jak uczą pierwszej pomocy – trzeba uważać aby ratujący nie stał się ratowanym.
PolubieniePolubienie
Dziękuję Ci za ten wpis. Wielu chętnych do podjęcia służby nie zdaje sobie sobie sprawy z faktu, że ta „droga” może się skończyć własnie w taki sposób jak napisałeś. Trzeba będzie kiedyś stanąć przed decyzją, czy chciałem nosić mundur dla świata, dla poklasku i splendoru otoczenia, czy chciałem zostać dobrym psem pasterskim i wypracować w sobie ten instynkt, który nie pozwoli na chwilę wahania, która kosztuje czyjeś życie. To jest właśnie trening, wyrabianie nawyków i odruchów ciała i umysłu. Im więcej trenujesz tym mniej myślisz nad tym jak robić a więcej czasu masz na myślenie co zrobić żeby zapobiec niebezpieczeństwu. Odruch – jak sama nazwa wskazuje – uwalnia od myślenia o nim. Jeśli jesteś perfekcyjnie wytrenowany, Twoje ciało i mózg działają a Ty nimi mądrze dowodzisz – bo masz na to czas. Pozdrawiam i życzę samych sukcesów. Myślę, że z Twoim podejściem inaczej nie będzie 🙂
PolubieniePolubienie
To nie dotyczy tylko policji. Jeden z moich przyjaciół (lekarz) jest w Polsce ratownikiem medycznym. Opowiadał mi o bardzo poważnych zawodach ratowników (chyba coś o randze Mistrzostw Europy), w których jedno z zadań było ustawione mniej więcej w ten sposób: adres i informacja, że są ofiary (liczba mnoga) z ranami postrzałowymi. I teraz gdzie był pierwszy hak: otóż ratownikom nie wolno było podjechać pod podany adres tak długo, jak długo nie upewnili się, że policja jest na miejscu i kontroluje sytuację. Ta sam zasada – „Safety first”. Nikogo nie uratujesz jak zarobisz kulę jako pierwszy. Myślę, że obowiązuje we wszystkich służbach typu „Emergency”. Autor był zdaje się wcześniej strażakiem zanim został policjantem i przypuszczam, że to potwierdzi.
Pozdrawiam serdecznie i życzę szczęścia!
PolubieniePolubienie
Jasne ze jest tak jak opisales. Ratownicy ze strazy czesto wzywaja nas zebysmy spradzili czy miejsce akcji jest bezpieczne.
PolubieniePolubienie
Mądre slowa,,,opowiem ci pewną historię,zabawna,bo takich masz też pewnie sporo po latach służby:) Chłodny jesienny wieczor, byłem na patrolu z mlodym adeptem i na ławeczce w parku leżał sobie zawiany gość,poprosiłem o dokumenty,sprawdzilem,okazało się że jest poszukiwany listem gończym,mówię do kolegi”zapnij go”a on mu kurtkę zapiął..chłodno było to fakt,ale nie o to mi chodziło…
PolubieniePolubienie
Cześć, właśnie trafiłem na twojego bloga. Fajnie uzupełnić informacje o tak innym podejściu jak to w USA.
Mam pytanie: Sytuacja – strzelanina na pietrze budynku w miejscu uważanym za powiedzmy zamożnych obywateli. Jak wyglądało by postępowanie oficerów zabezpieczających miejsce, oraz ilu by ich było. Na miejscu spotkaną osobą byłby Łowca nagród z dokumentami, oraz 2 osoby(załóżmy jedna martwa, druga ranna ciężko) po różnych stronach pomieszczania. Zepewne facet został by rozbrojony, ale kiedy został by przesłuchany, kiedy sprawdzono by rannych. Facet twierdził by, że zjawił się po strzelaninie bo ścigał jednego z rannych (wedle opisu martwy napastnik). Żadna z osób nie jest właścicielem mieszkania. Jak wygląda sprawa z zatrzymaniem takiej osoby w zamysł prawa USA do zatrzymań?
Dzięki bardzo by mi się to przydało bo mamy dyskusję na ten temat z kolegę.
PolubieniePolubienie
Ilosc funkcjonaruszy moze byc rozna…ale u nas przyjechala by cala zmiana plus wezwani detektywi. Wszyscy znajdujacy sie na miejscu zostali by przewiezieni na posterunek w celu zlozenia zeznan. Na podstawie materialu dowodowego i zeznan podjete zostalyby decyzje odnosnie aresztwan.
PolubieniePolubienie