Ameryka z mojej perspektywy

 

Gdy mowi sie o USA to wielu osobom w pierwszej chwili na mysl przychodza Nowy York, Los Angeles, San Franciso, Chicago lub inne wielkie miasta. I mimo ze mozna znalezc w nich cos interesujacego to dla mnie ameryka to przede wszystkim wiekie dzikie przestrzenie. Szczerze mowiac nie potrafil bym mieszkac w wielkim miescie…nie lubie tloku, korkow, wszechobecnego betonu i brudu.

Moja ameryka wyglada tak:

Mieszkam w Gardnerville w Nevadzie…1400 mnpm tuz u podnoza gor Sierra Nevada.

 

 

Okolica to typowy dziki zachod…pustynia i gory pelne sa starych kopalni zlota i srebra…sporo jest starych opuszczonych miasteczek. To w tej okolicy redaktorem jednej z lokalnych gazet byl Mark Twain…to tu krecono Bonanze i wiele innych westernow.

Mamy tu najstarszy bar w Nevadzie

 

 

 

W okolicy znajduje sie kilkadziesiat opuszczonych miasteczek z czasow goraczki zlota…po wiekszosci zostaly tylko fundamenty domow na pustyni ale jest kilka w ktorych mozna jeszcze znalezc ciekawe rzeczy…najwiekszym i najlepiej zachowanym jest Bodie:

 

 

 

 

 

Moje miasteczko znajduje sie 30 minut od jeziora Tahoe:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Do najblizszych stokow narciarskich mam 25 minut jazdy

W gorach mozna tesz szalec na skuterach:

 

Do najblizszej strzelnicy mam jakies 10 minut jazdy:

 

 

Choc legalnei strzelac moge juz kilkaset metrow od domu…ale to miejsce najczesciej wykozystuje w innym celu:

 

 

Oczywiscie w zabawach czesto towarzyszy mi corka:

 

 

 

 

Niedaleko mamy do najwyzszej gory w kontynentalnym USA – Mt.Whitney….oto widok ze szczytu:

 

 

Widok w kierunku doliny smierci:

 

Niestety w dniu w ktorym sie wdrapalem na szczyt bylo spore zadymienie bo plonely lasy.
Pozary lasow nekaja nas kilka miesiecy w roku ze wzgledu na wyjatkowo suchy klimat w okolicy:
Przed tym pozarem bronilismy sie kilka lat  temu:
Pisze bronilismy bo jestem ochotnikiem w strazy pozarnej i pracuje na takim sprzecie:
W okolicy mamy tez kilka parkow narodowych…w tym Yosemite:
Ale zeby nie bylo ze tylko sie po gorach, lasach i pustyniach wlocze…..czasem z rodzinka wpadamy do San Francisco:
Alcatraz:
Golden Gate i typowa dla San Francisco mgla:
Slynne strome ulice:
Ogrod japonski w parku Golden Gate:
Ale jednak najbardziej ciagnie mnie w stanach do otwartej dzikiej przestrzeni.
Tu po srodku Nevady w drodze do Moab w Utah:
A to juz szlaki offroadowe w okolicy Moab:
Tymczasem w miasteczku zycie zwykle toczy sie swoim tempem…..rednecki maja swoje rozrywki:
Niektorzy pieszcza swoje auta zeby pokazac je na weekendowym pokazie
Czasem jednak spokoj przerywaja pozary…ponizsze zdjecia byly zrobione w mojej okolicy w cagu ostatnich 2-3 lat:
Wracajac do moich ulubionych otwartych przestrzeni….Kiedys wpadl nam do glowy pomysl aby przerjechac Nevade od granicy Kaliforni do granicy z Utah tylko po szutrach…wyznaczylismy trase szlakiem dawnych emigrantow, starych opuszczonych miasteczek z czasow goraczki zlota i innych mniej lub bardziej ciekawych miejsc…w 4 dni zrobilismy lekko pona 800 mil.Zwiedzilismy kilka opuszczonych miasteczek:
Przejechalismy przez stepy
Wspielismy sie na ponad 3tys metrow gdzie w czerwcu zaskoczyl nas snieg
Byly tez po drodze suche jeziora
Spalismy gdzie akurat zastala nas noc:
Gorace zrodla na srodku odludzia:
Miejsce podzienych testow nuklearnych:
Krater wulkaniczny
Pustynna roslinnosc:
I zwierzyna:
Piece do wypalania wegla drzewnego przy jdenym z opuszczonych miasteczek:
Wyprawe zakonczylismy w Moab w Utah:
W czasie moich wycieczek po stanach udalo mi sie tez odwiedzic miedzy innymi Wielki Kanion:
Kanion Antylopy w Arizonie:
Przejechalem wiele mil po typowych drogach zachodnich stanow:
Odwiedzilismy tez z rodzina Hawaje…a dokladnie wyspe Maui:
JAk widac nawet na Maui trzymalem sie z dala od zatloczonych hoteli i deptakow
Dobra…nie bede wiecej zanudzal fotkami. W kolejnym wpisie bedzie troche o strazy bo winien to jestem wszystkim ktorzy sledza moj fanpage na mordoksiazce.

2 komentarze

Dodaj komentarz